Bracia Figo Fagot niemal puścili z dymem łódzki Bedroom

  • 15 March, 2015
  • Michał Balcer

Bracia Figo Fagot od pół roku są w permanentnej trasie koncertowej, na której promują swój ostatni album studyjny zatytułowany "Discochłosta". W piątek po raz drugi w ciągu sześciu miesięcy odwiedzili łódzki Bedroom, gdzie dali niemal dwugodzinny recital swoich najlepszych numerów. 

Przyznam szczerze, że dawno nie widziałem tak zróżnicowanej publiczności, jak ta która stawiła się w klubie na Moniuszki: hipsterzy, drwale, metale i oczywiście sympatycy disco polo. Łączy ich, oczywista sprawa, uwielbienie dla pastiszowej twórczości Bartosza Walaszka i Piotra Połacia. I wcale mnie dziwi, że tego wieczoru w Bedroomie, jak zwykle przy okazji występów warszawskiego duetu, pojawiło się tak wielu ludzi - lokal nieomal pękał w szwach, a już przy szatni można było usłyszeć fragmenty piosenek Braci Figo Fagot śpiewanych przez coraz to bardziej rozentuzjazmowanych fanów. 

Show rozpoczęło się kilka minut po 22. Publika kilka razy wywoływała artystów na scenę, nie zawsze używając parlamentarnych określeń. Zespół rozpoczął koncert od kompozycji "Janko Janeczko" z nowej płyty. Co zrozumiałe dużą część setlisty stanowiły kawałki z "Discochłosty" - w sumie było ich aż osiem, między innymi: "Heteromagnes", "Magiczna Kraina", "Jebać Studia!" czy też "Oooooo". Poza tym usłyszeliśmy kilkanaście klasyków z "Eleganckich Chłopaków" i "Na Bogatości". Wśród nich były: "Bożenka", "Pisarz Miłości" (aż dwa razy), "Elegancja Francja", "Wóda Zryje Banię", "Hot Dog", "Świnki I Damy" i "Disco Commando". Każdy z utworów był wykonany przy akompaniamencie świetnie bawiących się fanów, którzy wszystkie teksty zapewne potrafią wyrecytować obudzeni o trzeciej w nocy. Połać i Walaszek to istne zwierzęta koncertowe, które ani na sekundę nie pozwolili audytorium złapać oddechu. Gdyby grali jeszcze godzinę, nikt z pewnością nie powiedziałby, że ma dość, tylko dalej szalałby na parkiecie. Bracia lubują się w fajerwerkach - popisy pirotechniczne towarzyszyły im od pierwszej do ostatniej minuty koncertu. Na Facebooku zapowiadali, że puszczą Bedroom z dymem, a i jeszcze wezmą się za pobliski YMCA - na szczęście wszyscy uszli z życiem. 

Myślę, że w każdym z nas jest trochę disco polo, a Bracia Figo Fagot to fenomen. W kraju, w którym każdy niemal boi się przyznać, że lubi taką muzykę, oni mają rzeszę oddanych fanów, bez problemu wypełniają sale na kilkaset osób, nie mówiąc już o tym, że są jedną z bardziej pożądanych kapel juwenaliowych. I nie ma się co się temu dziwić. Po wizycie w Bedroomie jestem przekonany, że w pełni zasłużyli sobie na popularność i uznanie jakie zdobyli. Wszak bez mała 150 000 ludzi, którzy polubili ich facebookowy profil nie mogło się mylić. A wracając jeszcze do samego występu - tego nie da się opisać słowami - to po prostu trzeba zobaczyć na własne oczy! 


Bracia Figo Fagot niemal puścili z dymem łódzki Bedroom" data-numposts="5">

Nadchodzące wydarzenia